Felietony

Słowo na niedzielę: Figury

Znowu zostałam rozśmieszona rzeczami z pozoru pobożnymi.

Aż strach, bo przez te durne chichoty dostanę się kiedyś do Piekieł, chociaż porządna ze mnie kobicina.
Ale mogą mnie wziąć przez pomyłkę, a zanim wyjaśnię, że ja wyśmiewałam tylko chwalstwo bałwanów, to mi się warkocz w ogniu spali.
I do Nieba pójdę łysa!

Obśmiewałam już na tym blogu lubuskiego Chrystusa (tę straszliwą figurę ze Świebodzina), który powstał tylko  po to, żeby być większy od Chrystusa z Rio.

W odróżnieniu od Prawdziwego Jezusa Chrystusa, który zawitał do nas z roboczą wizytą w Roku Pierwszym i już jako Dzieciątko osiwiał na widok tego, co ludzkość zrobiła z Rajskiego Ogrodu.

Nie przybył tu, żeby być od kogokolwiek i czegokolwiek większy, ale żeby zamieszać boskim kijem w tym zatęchłym bagnie, zwanym doczesnością.
Dziś nikt już o tym nie pamięta, bo wszystko się wszystkim popitoliło przez te dwa tysiące lat (z hakiem) picia gorzały i zagryzania tłustym boczkiem.

No dobra, nie wszystkim. Są jeszcze tacy wołający na puszczy (jak ksiądz Boniecki), którym zamyka się gęby, żeby (strach pomyśleć) prości ludzie się nie wybudzili z chronicznej śpiączki.

Nadszedł czas na następną konkurencję: wyścigi na papieża Jana Pawła II.
Ponieważ jeden papież, wielki na dwanaście metrów ma  czelność sterczeć w Chile, to nasz będzie miał metrów czternaście.

Polska znowu zabłyśnie na tle Ameryki Południowej, która cienką się okazuje w produkcji świętych figur.
Na Chrystusie mamy nad tymi z Rio przewagę trzech metrów. Na Janie Pawle pokonamy tych z Chile o dwa.
Juhu! Hurra!

Figurę wykona firma, której reklamować tu nie zamierzam. Dość powiedzieć, że robią zajebiście wypasione krasnoludki i krowy. Ogyyyyromniaste.

Papieża też ogyyyyromniastego wyprodukują.

Jezus z Janem Pawłem II siedzą na obłoku, pogryzają pestki dyni i patrzą na te podrygi.

– Zrób coś, Chryste
– prosi Błogosławiony. – Moją podobiznę wielką i paskudną chcą postawić w Częstochowie, a potem wpisać do Księgi Rekordów Guinessa!

– Dobra, Karol – wzdycha Jezus. – Miałem jeszcze poczekać z tą Paruzją, ale skoro tak, to ja się tam przejdę i zrobię porządek. Gdzie moje pioruny?


2 komentarze

  1. 🙂 Kolejny absurdalny pomysł idioty któremu przepaliły się zwoje. Widocznie bardzo nagrzeszył i teraz szuka odkupienia.Jeszcze jeden kiczowaty postument zaszpeci krajobraz. Po co to komu, dla mnie niepojęte. Czyżby gadżety z Jasnej Góry się nie sprzedawały i paulini szukają nowych dochodów 🙂

  2. Dobrze to kiedyś ktoś zauważył – Polakom (fanatykom religijnym w szczególności) wydaje się, że to my jesteśmy narodem wybranym.
    Tylko u nas zdarzają się cuda, że Matka Boska gdzieś tam krwawi, gdzieś tam pies zrobi siusiu na kształt Matki Boskiej, gdzieś tam komuś ukaże się Matka Boska, a i samych Matek Bosek mamy najwięcej na świecie.
    A i papież był Polakiem.
    To jak to? Największego Chrystusa, czy Papieża ma nie być u nas, tylko u jakichś „poganów” skóry niebiałej?
    Skaranie

Leave a Reply