A dopisało złoto tego roku.
Zapraszamy na wycieczkę jesienną do naszej doliny, między rzeczką a lasem leżącej.
Zanim listopad okryje nas szarością, staramy się nacieszyć zmysły.
Nasycić się na zapas przed monochromatyczną zimą.
Dzielimy się tym, czego mamy pod dostatkiem – pięknem i spokojem.
O różnych porach dnia, we mgle i w blasku słońca.
Oto październik na Kurpiach, Krzyśka obiektywem dla was uchwycony.
zdjęcia: Krzysztof Nowakowski
Znam to, lubię; no dobra bez jaj – kocham, więc wciąż na nowo rozdziawiam gębę w niemym zachwycie i pewnie również dlatego jakoś niespieszno mi do Nieba, że widzę je tutaj.
Szacunek dla Krzysztofa, kto wie może kiedyś uda nam się wypić razem butelkę alkoholu w męskim towarzystwie, żeby o tej robocie pogadać. Kobiet do tak przyziemnych czynności mieszać nie lubię. 😉
Jeśli Krzysztof nie pije to … nie ma sprawy – jakoś sam wydolę.
U fotografów (uczyłem się tego kiedyś) podziwiam anielską cierpliwość i dyscyplinę. Piszę o tej dyscyplinie nieprzypadkowo bo onegdaj naciśnięcie spustu migawki było pewnym misterium (czy to na pewno już teraz). W porządnych aparatach tych zdjęć można było uzyskać bodaj 10 lub 12, więc należało się mocno skupić.
Na tych obrazach widać starą szkołę z szacunkiem do „kliszy”.
Aha, żeby nie było zbyt słodko to uważam iż zdjęcie nr.1 ma spowodować zawiść oglądających. Sie kuna udało. 😉
Jak dobrze że ja Was mam !
I jak dobrze że Wy macie swoje Kurpie !
:*
I jeszcze coś – zwróćcie uwagę na obraz nr 32.
Jest to moment, kiedy w takich „okolicznościach przyrody” myślimy sobie – o k… , trzeba uciekać bo zaraz się zacznie. Tymczasem te drzewa, które jeszcze utrzymują listowie myślą zapewne – no niechże się wreszcie zacznie. 😉
I popatrzcie, każdy ma swoją rację i jednocześnie każdy ma rację.
Uwielbiam te fotki. 😉
Przepiękne zdjęcia. Chociaż wolę ją na zdjęciach niż w realu, bo ta ostatnia była mokra i chłodna. W tym roku jednak i ta „prawdziwa” jest piękna – słoneczna i ciepła.
A ostatnie zdjęcia: prawdziwe wyjście z mroku.