Obwisłam
Po powrocie z Polski nie mam siły.
Na nic.
Usiąść do komputera mi się nie chce, bo odwykłam.
Jak dobrze było nic nie wiedzieć, w niczym nie uczestniczyć…
Mam na myśli to, co wiecie.
Teges.
Te polskie sprawy.
Te światowe sprawy.
Ten cyrk medialny.
Kiedyś, za sto lat ktoś rozliczy moralnie media i dziennikarzy. Bo już dawno minęły czasy, kiedy media informowały o tym, co się wydarza. Teraz to media kreują wydarzenia (eventami zwane).
Kreacja eventu polega na oświetleniu wydarzeń, które powinny rozgrywać się w mroku, bo wstyd.

Ale jest inaczej:
Całe światło na wariatów, na paranoików!
I czekanie na reakcję, bo skoro media o tym piszą, to trzeba reagować.
A następnie reakcja na reakcję.
Reakcja na reakcje na reakcję.
Wojna!
Kogokolwiek z kimkolwiek, o dowolny szajs, byle pod okiem mediów.
Stąd już prosta konkluzja: cały świat oszalał.
Ale nie.
Nie cały.
Jest takie państewko na Kurpiach. Raptem 1.5 hektara. Rządzi się innymi prawami i inne są w nim obyczaje. Można latać na miotle, można palić ognisko. Bidne jest i dziurawe, nie da się w nim przeżyć zimy…
(Obwisłam dokumentnie, zbieram siły, żeby wstać, ubrać się, wyjść.
Patrzę z obrzydzeniem na komputer, otwarcie dowolnej strony jest jak otwarcie szamba.
Muszę znowu: od jednego odwyknąć, do drugiego przywyknąć.
Muszę się pozbierać, bo brzydkie słowo na literę d…)
Biedne myszy, kto je nakarmi?
Śmieją się we wsi, że głupia Nowakowska myszy karmi delicjami szampańskimi.
W czym głupsze jest karmienie myszy od ich zabijania?
Trochę się z nimi zabawiam, kładę duży kawałek chlebka suchego, mysz – tuptuptuptup – chlebek łapie i zasuwa do nory. A tu niespodzianka: nie mieści się.
Mogłam tak gapić się bez końca na te zmagania sprytnej myszki. Istny mysi cyrk.
Maryśka radzi:
– Kup takie płatki u Ćwieka, one to zeżrą i zdechną.
Tłumaczę jej, że mysz cierpi. Te płatki dosłownie spalają jej wnętrzności.
– Ano, nie pomyślałam – drapie się Maryśka po głowie. – No to łopatą, łopatą i wyrzucić.
Ale – na miłość boską – czemu w ogóle miałabym zabijać myszy? Kiedy je karmię, nie niszczą mi rzeczy. Mamy układ.
Krzysiek dostał ataku śmiechu, kiedy zobaczył, że zostawiam myszom zapasy chleba na zimę.
A, niech się śmieją.
Co mi tam…
Tęsknię.
Gdzie jest moja miotła lotnicza?
Ja chcę do domu!
Na zdjęciu: Szponiarka Młodsza odlatuje na miotle.
Autorką zdjęcia jest Agnieszka Melcer.
Na moje oko, to jeszcze o niej usłyszycie… ma dziewczyna talent!
Na zimę bociany odlatują do Afryki, Nowakowscy do Anglii. A dokąd odlatują Szponiary?

Fajnie było sobie polatać na miotle, jak miało się taką super nauczycielkę. A teraz lektury, rachunki i inne bzdury.
A jak ta myszka zaprosi swoją rodzinkę i znajomych? Myślisz że wystarczy im pajda chleba? Przypomnij sobie opowieść o Popielu. Pisał o nim już Gal Anonim. Legenda zmieniała się przez wieki, ale koniec zawsze był taki sam. W mysiej wieży.
A po co Ci miotła lotnicza? Latać można i bez miotły. Wystarczy zamknąć oczy i….