Kapitanoza
Na blogach i w dziennikarstwie obywatelskim ludzie pytają: O Boże, czemuś nas opuścił?
Nie opuściłem was.
Byłem tam.
Mówiłem do was głosem kontroli lotów: nie lądujcie.
Prosiłem was i ostrzegałem.
Macie mój głos nagrany na taśmach.
Ale uznaliście, że wasz plan jest ważniejszy niż mój.
Że wasze ambicje, cele i sposób ich osiągnięcia jest doskonalszy niż moja troska o wasze bezpieczeństwo.
Przykro mi, ale nie mogłem ze względu na wasze ważne sprawy i terminy zawiesić praw fizyki.
To nie należy do moich boskich obowiązków.
Żal mi was, a najbardziej tych maluczkich, którzy zostali skazani na śmierć, bez pytania ich o zdanie.
Ale nie mieszajcie mnie do tego, bo ja byłem tam, gdzie powinienem być: przy was.
To wy zdecydowaliście, nie ja.
Więc odpoczywajcie w pokoju.
Bóg
Miałam to szczęście, że jak jeszcze czekano na dokładne informacje, ktoś nierozważnie puścił na antenie wypowiedź „kogoś”, kto pewnie robotę już stracił.Ten „ktoś” wyznał, że Prezydent wymusił na pilotach lądowanie. Z innych źródeł wiem na 120%, że takie wymuszenia zdarzały się nie jeden raz. Dlatego jestem tym razem po stronie Boga. Piloci nie są idiotami, kontrola lotów też, ale ktoś widać był i w dupie miał życie reszty. Nie biorę udziału w całej tej groteskowej żałobie narodowej. Prawdy przecież i tak już nikt nie ujawni, bo przecież my NARÓD POLSKI uwielbiamy mieć Bohaterów, nawet jak są idiotami i mordercami. Amen, powiedziałam.
Dodam tylko, że biedny pilot, bo ktoś winny musi być no nie?
Tak teraz winę poniesie Pilot… 🙁 zresztą czy teraz to jest ważne…
Anno Pięknie napisane…
Pilot jest Panem Bogiem w samolocie. I Prezydent nie ma nic do gadania (tak było w Gruzii, gdzie pilot sprzeciwił się prezydentowi). Jednak prezydent lubił decydować, no a pilot: „Prezydent to prezydent”. To wina pilota, jesli posłuchał prezydenta.
A poza tym… zginęli ludzie. Co by nie mówić. I wina… tego… tamtego… nie ma, przynajmniej na chwilę znaczenia.
Smutno mi, Boże!
Ujęłaś to tak ,że brak słów.
Nic dodać.
Pięknie napisane.
Można bawić się w Boga bo to może nawet być interesujące, dopóki to zabawa jeszcze. Życie jednak to nie tylko radosne gospel, to parę innych odcieni, radości, smutku, euforii czasem, ale też i osobistych tragedii, które nikogo nie ominą.
Mam przekonanie że właśnie zbyt często bawimy się w kogoś większego niż Pan Bóg, kpimy, krytykujemy, lub przeciwnie, wracamy do pomysłu złotego cielca. Nie sądzę by cokolwiek z tego zestawu było potrzebne Stwórcy.
Religię i moją w niej rolę traktuję przede wszystkim jako wolność osobistą, przywilej wyboru włącznie ze stawaniem przeciw dekalogowi. Wolność ta jest nam dana też aktualnie w przypływie kolejnego kaprysu losu, który ma miejsce wówczas gdy Historia się nudzi.
W życiu owa wolność ograniczana jest niemal codziennie kolejnymi zakazami, obostrzeniami zwanymi Prawem i właściwie nie budzi to wątpliwości.
Wolność prawdziwa z przywilejem do zachowywania się przyzwoicie i ze ściągawką złożoną z kilku punktów zrozumiałych dla każdego to dziś… Ojej, atrament mi się skończył.
Masz całkowita rację, tyle, że ta katastrofa zaczęła się od Gruzji. Tam dali naszemu Prezydentowi mądrych pilotów. Teraz dali posłusznych. A ci wykonali polecenia najlepiej jak można było to wykonać. Tylko żal tylu ludzi. Byli pomiędzy nimi naprawdę wartościowi. A żal i tak wszystkich. To nie tak miało się skończyć.
Bóg jednak tak chciał, przecież mógł głosem kontroli lotów zamknąć lotnisko…z uwagi na niewinnych…