My, człowiek
Czy zjedlibyście z głodu swoje dziecko?
Gdybyście byli głodnymi złymi ludźmi, na pewno.
Ale głodni dobrzy ludzie nie jedzą dzieci, po prostu ruszają w drogę.
Na Południe.
The Road.
Wczoraj obejrzeliśmy ten film i oboje mieliśmy sny.
W moim śnie idę i krwawię, idę i boję się.
Krzysiek nie chciał mi opowiedzieć swojego…
Nie, to nie.
I tak wiem, czego oboje się boimy – końca takiego świata, jaki znamy: takiego, w którym wszystko działa i wszystko jest tam, gdzie powinno.
Grzejniki grzeją.
Jacyś ludzie wywożą moje wory śmieci.
Śpię w łóżku.
W sklepach jest jedzenie.
Na stacjach paliw tankuję do pełna.
Nie muszę kraść.
Nie muszę zabijać.
Ani w samoobronie, ani z głodu.
Ani zjadać własnego dziecka, lub (cóż za alternatywa!) strzelać sobie w łeb.
Wdzięczność.
Tyle Wam powiem.
Po prostu: wdzięczność.
Oto banał:
Nie wiemy, co posiadamy, dopóki tego nie stracimy.
Więc: wdzięczność, głupcze.
Do siebie mówię!
Myślicie, że to tylko kino?
Tak?
Na Haiti już nie ma bezpiecznego świata. Nie trzeba bomby atomowej, żeby zniknął porządek rzeczy.
Wystarczy, że przestaną działać systemy podtrzymywania życia: energetyka, informacja, wodociągi.
I
Wtedy
Umieramy z ran, pragnienia, głodu i bezsilności.
Czy – jedząc chrupiącą bułkę – jestem wdzięczna?
Czy umiem wyobrazić sobie sytuację, w której muszę zjeść robala, żeby przetrwać?
Kilkanaście centymetrów śniegu potrafiło sparaliżować nowoczesne technologie i uwięzić tysiące ludzi pod Kanałem Angielskim.
Nie ma nic, tylko płacz i bezradność.
Czy jesteśmy potężni – my, człowiek – czy tylko chodzimy po cienkiej tafli lodu, pusząc się jak nadmuchana żaba?
Głupia,
jęcząca,
niewdzięczna żaba,
która w swej pysze uważa się za księcia.
The Road (2009), na podstawie powieści Cormaca McCarthy’ego, w reżyserii Johna Hillcoata
Boisz się Aniu? Głodu? No cóż, może bez przesady, ale warto czasem o tym omysleć. I o wdzięczności, że np. mogę nie być głodny.
Znam ten ból. Byłem to wiem. Znaczy głodny.
Pozdrawiam bardzo, bardzo ciepło. I nie przesadzajcie z tym mysleniem. Tzn. nie za dużo.
Warto uświadamiać sobie, że mam coś, czego w każdej chwili mogę nie mieć.
Przeważnie to my Jesteśmy Ropuchy (żaby bywają dość ładne) Czy my jesteśmy Człowieki… nie My jesteśmy Potworaki, które uważają się za najważniejsze istoty na tej ziemi… i wystarczy mały pstryk i nas nie będzie..
Człowiek nie docenia to co ma… dopóki tego nie straci.
Być człowiekiem to dosyć aby poczuć dumę i dosyć aby się zawstydzić.
Tak niewiele wystarczy aby nasze człowieczeństwo, z którego jestesmy tacy dumni, ulotniło się jak powietrze z nadmuchanej żaby:)
Czy nosisz w sobie ogień?:)
otóż to…
niewiele potrzeba żeby zburzyć porządek rzeczy misternie układany przez wieki… smutne, żałosne i przerażające…
ropuchy z nas! racja i to takie z purchawami na pysku… ale tak już ten świat złożony jest i czasem jakaś plaga musi nami dobrze wstrząsnąć w tym naszym zapędzie do „doskonałości”
co nie zmienia postaci rzeczy, że nie ma co siedzieć i się rozczulać nad sobą to nadal nic nie zmieni… to nadal bierne… jednak mimo, że niby nic nie możemy zrobić no bo jak tu zatrzymać np. trzęsienie ziemi?! kazać mu „stań”? się nie da przecie…
tak czy tak, filmy tego typu otwierają na moment oczy…
pozdrawiam Aniu ciepło
Aniu 🙂
Ja chwilowo zupełnie poza tematem wdepnę, jeśli pozwolisz 😉 Spreparowałam baner strony Twojego Połowinka u siebie i się zapytać chciałam na tę okoliczność, czy mię za to nie dościgną jakieś niemiłe konsekwencje..
Serdeczności ciepłe! 🙂
O co wam chodzi? Czemu tak czepiacie się tych biednych płazów? One w przeciwieństwie do nas zawsze pozostają w równowadze do swojego środowiska.A my? My uważamy że ten świat jest tylko dla nas. A jeśli Matka Natura wkurzy się i uzna nas „Persona non grata”, może mieć dla ludzi parę brzydkich niespodzianek.
A teraz proszę przeprosić płazy i w ramach przeprosin po całusku dla każdej ropuchy. A nuż któraś okaże się Księciem z bajki 🙂 .
Aniu.Czy ja zjadłbym własne dzieci? Przecież nie po to w pocie czoła je robiłem. 🙂 Może żonę? Ale kto by mi ją ugotował? 🙂 Zostawmy te pesymistyczne myślenie. Wikingowie mawiali „Płótno zostało utkane” i nie ma co się stresować, na niektóre rzeczy wpływ ma tylko Prezes. Zacznijcie oglądać komedie, może wtedy będziecie mieć przyjemne sny. 🙂
A kysz koszmary.Pozdrawiam D.
Przecie już Dante w „Boskiej komedii” pisał był o piekle, czyśćcu, niebie, a i dzieci pożeraniu. Daleko ujechaliśmy?