Zespół odstawienny, czyli kac
Właściwie mogłabym już dalej nie pisać. Wszystko jasne.
Kac to kac.
Pojawia się wtedy, kiedy brakuje niezbędnego czynnika (substancji, zachowania), dającego poczucie komfortu.
W tym przypadku rzecz dotyczy pisania powieści.
Uparłam się odpocząć w Dziunię i słowa dotrzymam.
Dyscyplina obejmuje także umiejętność zatrzymania się w umówionym miejscu, na umówioną przerwę technologiczną.
Czyszczenie dysku, czyli wietrzenie mózgu.
Ale – ludzie kochani ratunku – pisanie online u-za-leż-nia.
Kto jak kto, ale ja powinnam to przewidzieć.
A nie.
Teraz mam za swoje: łażę ponura, śni mi się, że piszę polemikę z portalem Fronda.pl – już gorszego koszmaru nie można wyśnić.
Fronda, też mi coś.
To są narodowcy, czyli ludzie osadzeni w głębokim umysłowym średniowieczu, albo i gorzej.
Po co miałabym z nimi polemizować? Nawet we śnie?
Ani chybi wali mi na dekiel, skoro mam takie sny.
A na jawie jeszcze gorzej: nie mogę skupić się na żadnej umysłowej aktywności. Wyjątkiem jest oglądanie serialu Terminator, który – jak wiadomo – jest niesłychanie pobudzający intelektualnie. Prawie jak 24 godziny z Jackiem Bauerem, tylko inaczej.
Zatem: jestem zajęta inaczej.
W ramach czyszczenia twardego dysku mózgowego obserwuję ptaki jedzące chlebek razowy z ziarnem słonecznika. Patrzę, jak fajnie kłapią dziobami: kłap, kłap.
Żółtymi dziobami.
I to już cała aktywność mojego płata czołowego.
Zastanawiam się, czy on mi jest w ogóle do czegoś potrzebny?
Może komuś go wydzierżawię, oddam w leasing.
Ten płat.
Za to w rejonie mojego hipokampa kłębią się emocje związane z Trybunałem Pracy.
Emocje przykre, żeby było jasne. Lęk, wstyd, upokorzenie – łatwo zgadnąć, jak one smakują.
Fuj.
Tak smakują.
I gniew, tak Dorota, masz rację.
Mój gniew – do pewnego czasu stłumiony przez obawy i oczywiste zagubienie – teraz liże moją wątrobę jak wściekły pies.
Ale mam coś, czego do wczoraj nie miałam: mam wsparcie.
Od Doroty właśnie.
Uważam to za jeden z tych cudów, które przytrafiają mi się, kiedy lecę w dół na zbity pysk.
Że ktoś zna kogoś, kto zna kogoś, kto… wiecie pewnie jak to działa.
Dziś wiem więcej niż wczoraj, przybyło mi pewności, że dobrze robię walcząc.
Jutro sobota, nikt nie będzie mnie straszył stukaniem do drzwi i telefonami.
Jutro usiądę i napiszę o pracy w systemie: pracuj albo zdychaj.
Pracowałam w tym systemie od września 2007 aż do kwietnia 2008, kiedy wypadek przerwał tę ponurą groteskę.
Chciałam odejść i zapomnieć, ale nie wolno mi tego zrobić.
Tam wciąż pracują dziewczyny i kobiety, które same o siebie nie zadbają. Bo boją się stracić pracę, nie znają języka, nie znają swoich praw.
Ja już niczego się nie boję, chociaż nadal nie mogę przejść spokojnie obok mojego byłego miejsca pracy.
Robi mi się słabo i dostaję ataku paniki, więc omijam to zapowietrzone miejsce szerokim kołem.
Ale we mnie to nadal jest.
Nie mogę ominąć tego miejsca w sobie, które przypomina mi, jak łatwo jest się stać odczłowieczonym tanim mięsem roboczym.
Jak trudno przestać nim być.
Zawsze to wiedziałam, ale z jakiegoś powodu musiałam doświadczyć. Może należało mi się, może takie doświadczenie do czegoś jest mi potrzebne.
Próbuję przypomnieć sobie, jakim byłam kiedyś człowiekiem.
I nie mogę.
Sobie przypomnieć.
Jutro więc napiszę o tym, jak być niewolnikiem i dać się traktować jak szmatę.
Odwrotność poradników pod hasłem: jak się nie dać.
Ja się dałam.
Więc jestem specjalistką od dawania.
Dużo serdeczności dla tych którzy się dają i tych którzy się nie dają.
Ania na ciężkim kacu Dziuniopochodnym
Walnij ich po mordzie!
🙂 A ja czekam na dalszą część :))))) tak racja pisanie uzależnia :))))))
Wiatj Aniu:)
Ja też się kiedyś dałem Nie raz, ani nie dwa, ani nawet trzy. I cholera… nic z ego nie wynika. Prawie nic. Coś jakby dziura w mózgu nie pozwalająca na wyciągnięcie wniosków. Wyciąganie wniosków jest dla mnie czarną magią. Kosmosem wykraczającym poza moją wyobraźnie. Ale ciągle się „edukuję”. Może się nauczę…, choćby na emeryturze. Lepiej późno niż nigdy(?)
Pozdrawiam:)
ale prosze no tylko powiedz kiedy niech bedzie ze musisz odpoczac ale powiedz jak dlugo zeby nie za dlugo bo bardzo uzaleznia tez czytanie….