To jest kotek. Kotek ma dziesięć dni. Kotek patrzy. Co widzi? Więcej kotków.
Podziwiam, Anno, że po dziesięciu dniach życia tego maleństwa jesteś w stanie rozpoznać płeć. T nie jest łatwe u koteczków 🙂
A może już nie pamiętam…?
Piękny…
I już jestem ciekawa, jak będzie wyglądał za kilka tygodni, na ile się zmieni. Bo czarne raczej zostaną czarne. Chyba, że osiwieją, jak otworzą oczy :-)))
Widzę, że Bunia dobrze karmi, już nie mieści się w jednej dłoni 🙂
I pazury też rosną 🙂
Amka, przeceniasz moją jenteligencję.
Napisałam „kotek” w takim znaczeniu jak „człowiek”, czyli określiłam „kto to jest”. Ale bez dżędera, bo nie chcę zbyt intensywnie wpatrywać się tam, gdzie się ten dżęder mieści. Bo wtedy Bunia się zdenerwuje, a zezłościć Bunię byłoby nierozsądne:)))
Bardzo dobra i troskliwa z niej mateczka, swoją drogą. Niby ufna (wobec mnie) ale i ostrożna, na wszelki wypadek. Na wypadek, gdybym się miała okazać psychopatką dręczącą kocięta.
Czyli dobrze pamiętam,że to jeszcze trochę za wcześnie:-)
Ale jeszcze trochę i będziesz widziała/wiedziała, jeśli zajrzysz w ten dżęder…:-)))
Za parę chwil Bunia będzie miała ich po dziurki w nosie i nie będzie stawiała żadnych przeszkód, by ją trochę wyręczyć, choćby zaglądając pod ogonki:-)
Taak, koteczki-matki są bardzo troskliwe, moja nie chciała urodzić beze mnie, ale kiedy brałam maluchy na ręce, to zaraz mi je odbierała, ale później, co ciekawe, jeszcze ślepe, a już na mnie warczały, kiedy grzebałam im „w łóźku”, zwłaszcza panienka:-)
Wszystko razem jest bardzo wzruszające, miałaś co do tego rację, Amka.
Bardzo, Aniu, bardzo…
Gdybyś mogła w wolnej chwili zajrzeć w pocztę…
Potrzebuję informacji 🙂
Wyłącznie…
Zaglądam w pocztę, Amka, ale nic nowego w niej nie ma. Ja zaś email od kotów wysłałam do Ciebie i mam nadzieję, że doszedł. Doszedł?
Ach, doszedł, wysłałam na Twoją pocztę, czyli… odpisałam na Twój adres… czyli doszedł 🙂
To jest kotek. Kotek ma dziesięć dni. Kotek patrzy. Co widzi? Więcej kotków.
Podziwiam, Anno, że po dziesięciu dniach życia tego maleństwa jesteś w stanie rozpoznać płeć. T nie jest łatwe u koteczków 🙂
A może już nie pamiętam…?
Piękny…
I już jestem ciekawa, jak będzie wyglądał za kilka tygodni, na ile się zmieni. Bo czarne raczej zostaną czarne. Chyba, że osiwieją, jak otworzą oczy :-)))
Widzę, że Bunia dobrze karmi, już nie mieści się w jednej dłoni 🙂
I pazury też rosną 🙂
Amka, przeceniasz moją jenteligencję.
Napisałam „kotek” w takim znaczeniu jak „człowiek”, czyli określiłam „kto to jest”. Ale bez dżędera, bo nie chcę zbyt intensywnie wpatrywać się tam, gdzie się ten dżęder mieści. Bo wtedy Bunia się zdenerwuje, a zezłościć Bunię byłoby nierozsądne:)))
Bardzo dobra i troskliwa z niej mateczka, swoją drogą. Niby ufna (wobec mnie) ale i ostrożna, na wszelki wypadek. Na wypadek, gdybym się miała okazać psychopatką dręczącą kocięta.
Czyli dobrze pamiętam,że to jeszcze trochę za wcześnie:-)
Ale jeszcze trochę i będziesz widziała/wiedziała, jeśli zajrzysz w ten dżęder…:-)))
Za parę chwil Bunia będzie miała ich po dziurki w nosie i nie będzie stawiała żadnych przeszkód, by ją trochę wyręczyć, choćby zaglądając pod ogonki:-)
Taak, koteczki-matki są bardzo troskliwe, moja nie chciała urodzić beze mnie, ale kiedy brałam maluchy na ręce, to zaraz mi je odbierała, ale później, co ciekawe, jeszcze ślepe, a już na mnie warczały, kiedy grzebałam im „w łóźku”, zwłaszcza panienka:-)
Wszystko razem jest bardzo wzruszające, miałaś co do tego rację, Amka.
Bardzo, Aniu, bardzo…
Gdybyś mogła w wolnej chwili zajrzeć w pocztę…
Potrzebuję informacji 🙂
Wyłącznie…
Zaglądam w pocztę, Amka, ale nic nowego w niej nie ma. Ja zaś email od kotów wysłałam do Ciebie i mam nadzieję, że doszedł. Doszedł?
Ach, doszedł, wysłałam na Twoją pocztę, czyli… odpisałam na Twój adres… czyli doszedł 🙂