Dialogi beznogie
Rozmowa z Mącimirem Ryjówką-Porykiem dla radia Śmak eJeM.
– Witam pana, panie Ryjówka. Czy może woli pan Poryk?
– Wolę poryk, ale i pogadać potrafię. Ja wszystko potrafię, co chcę to potrafię.
– Tak, tak, to nie ulega wątpliwości, to – że tak powiem – nasz preaksjomat. Tej logiki, no wie pan, parakonsystentnej.
– No, ja myślę.
– A propos, panie Mącimirze, chyba mogę się do pana zwrócić intymnie z imienia, nas interesuje właśnie to, co pan myśli. Nasi słuchacze pragną, łakną i pożądają każdej pana myśli. Najpierw jednak musimy zadać panu kilka, hmm… niech mi pan wybaczy… trudnych i bolesnych pytań.
– Wal, kobieto. Ja się trudnych pytań nie boję, bo nie czuję się winny. Czuję się niewinny. To, co widzę w lustrze każdego ranka jest niewinne i uczciwe.
– Tak, oczywiście, panie Ryjówka. Czy to prawda, że bija pan żonę?
– Cha, cha, cha.
– To pana śmieszy?
– Śmieszy mnie, że pani nie widzi całego obrazu. Biger pikczer – jak mawia ten Denzel z Waszyngtonu. Ja pani ten obraz w tym momencie ukażę. Gdybym ja nie bił swojej żony, biłby ją kto inny. I zaręczam, że biłby znacznie boleśniej. Biłby czymś ciężkim. Może nawet śmiertelnie. Czy pani wolałaby, żeby ktoś zabił moją żonę?
– Nie, oczywiście, że nie, ale…
– Tu nie ma ale! Tu są nagie fakty. Chyba nie będzie pani podważać nagich faktów?
– To zajmijmy się kwestią oskarżenia o kradzież…
– Kradzież! Zabrałem tylko to, co moim skromnym zdaniem należało do mnie. Leżało, to wziąłem. Jak coś leży i domaga się zabrania, to należy to wziąć. Takie są fakty. Nikogo nie skrzywdziłem. I dobrze pani wie, że gdybym ja tego nie wziął, to wziąłby ktoś inny. I mógłby przy okazji kogoś okaleczyć, albo nawet zabić. A tak, szanowna pani, wszyscy są zadowoleni.
– Ale właśnie nie wszyscy są zadowoleni, panie Poryk, dlatego rozma…
– A widzi pani! Zawsze znajdą się negatywne osoby, przeciwnicy pozytywnych przemian. Zawsze znajdą się zawistnicy, krytycy. Judasze, trzymający srebrniki w skarpetkach. To jest atak polityczny.
– Jeszcze tylko jedno pytanie. Czy nadużywa pan alkoholu? Bo i takie zarzuty padają.
– Alkohol jest dla ludzi. Chyba nie będzie pani twierdzić, że alkohol nie jest dla ludzi? Gdyby nie był dla ludzi, to by był zakazany. Czy jest zakazany? No widzi pani. Więc jakie zarzuty, ja się pytam? Gdzie pani widzi zarzuty?
– Skoro odpowiedział pan wyczerpująco na najtrudniejsze pytania, to proszę nam teraz krótko przedstawić swój program polityczny.
– To jest bardzo prosty program i dla każdego zrozumiały: Bóg – Honor – Ojczyzna.
– Czy może pan to rozwinąć?
– Nie widzę potrzeby rozwijania czegokolwiek.
– Zatem dziękuję za rozmowę i w imieniu naszych słuchaczy życzę owocnej kampanii i wygranych wyborów.
• Mącimir Ryjówka-Poryk jest jedynką na listach wyborczych do zarządu E-Kołchozu. Startuje z listy partyjnej Tamci Są Znacznie Gorsi. Partia powstała z połączenia dwóch mniejszych: Prawa Strona Lewego Koryta i Razem Można Więcej Ukraść.
A potem wsiadł do swojej rakiety Wielkie Ego Lot i odleciał w stronę Marsa na wiec partii Wszyscy Równi Od Urodzenia WIĘCEJ TAKICH DIALOGÓW POPROSZĘ !!
Jasne, Kibolu. Cokolwiek zechcesz.
A cóż ten Twój nick taki zmemłany????
Jakby go przeżuł pies i szczeknąwszy, wypluł.
Tamci Są Znacznie Gorsi.Razem Można Więcej Ukraść. –> buahahaha to jest śmieszne choć tak prawdziwe.
Co za koincydencja?Dzisiaj miałam podobne deża-dziwne-wu. Ja piermnożę natomiast gdy słuchałam fragmentów monologu radyjnego Premiera miałam wrażenie, że to jakiś UFOk przebrany za Premiera nawija coś kosmicznie odjechanego, stara się by jego twarz wyrażała wiarę w kierunek, w który odjeżdżał aparat mowy, ale jako sfrustrowana bądź co bądź zaledwie ziemianka – tym, co dookoła przysłuchiwałam się z ciekawością podróżniczą okolicznościom świata, którym rządzi, ja piermnożę, Iti a sorry D.T.
Wczoraj widziałem nowego Stalina i uzależniony od niego E-Kołchoz. I to jest coś strasznego !! Takich obrazków w Europie nie było od co najmniej trzydziestu lat . 🙁
„(…) kiedy człowiek rozmawia z masami, nie ma żadnego znaczenia, czy sam rozumie wypowiadane słowa. Ważne, żeby inni go rozumieli.” 😉
Były, Kibolu. Tylko komentarze do tych obrazków były odmienne. Odpowiedni komentarz sprawia, że rzeczy stają się "czymś innym". Albo bardziej "niczym" niż "czymś". Istotę takiego antyleibnizowskiego komentarza zawarłeś w następnym wpisie, cytując jakiegoś postmodernistę. Kogo tam cytujesz, że tak zapytam wścibsko?
Dżo, bardzo mi się podoba piermnożenie. Niby zwyczajne działanie, ale jaka przedziwna algebra się zeń rodzi!
Ja piermnożę i pierdodaję!!!
Wiktor Pielewin „Mały palec Buddy”
Sam Stalinek to dosyć śmieszny człowieczek natomiast ten WIWATUJĄCY TŁUM !! …to jest coś co budzi grozę.
Każdy pajac, zanim zacznie budzić grozę, może wydawać się śmieszny.
Rzut oka w Historię i widzimy małych, brzydkich, robaczywych gnojków, którzy jakoś przywodzili wolny świat aż na samą krawędź.
Później (dzisiaj) inne małe, zakompleksione, robaczywe gnojki nazywają ich mężami stanu, genialnymi strategami i trzepią sobie, rozmyślając o silnym wodzu. Ale to nie apologeci przemocy (przemoc jest wszechobecna) nadają pęd tym potworkom. To „zwykli ludzie”, którzy zebrani w wyjący tłum są już tylko wyjącymi kojotami.
Będą banalna jak mały palec Dziuni, gdy to napiszę: Każdy może stać się kojotem, wystarczy wiwatować.
milczę w tłumie, bo szanuję me nogi ;)samogłów beznogi, forma przejściowa monolitu.milczę mam oczy szeroko zamknięte.mechaniczna pomarańcza jest mocno przejrzała. nastajaszczyj horror szał wciąż trwa, takie lśnienie dziś ogarnia mnie złowieszczo.
Złowieszczo, tak właśnie: złowieszczo.
Bóg przestał liczyć, świat zaczyna się od-stawać.
Jest ZŁOWIESZCZO…
Do czego to szaleństwo zmierza, czy się powstrzyma. Armagedon wkrótce?
Roma, każde szaleństwo zmierza ku pomnażaniu szaleństwa.
Pozwólcie, że wychwycę jeden wątek: Każdy może stać kojotem, ale staje się jeszcze częściej hieną, wampirem energetycznym, pijawką, zwykłym podpieprzaczem, barachłem, a w końcu truchłem, które przejdzie do historii tak albo inaczej. Szkoda, że zamiast procesów idealizacji, a potem odbrązawiania zwyczajnie nie patrzymy na siebie takimi jakimi jesteśmy. Że tak trudno nam zobaczyć własne przywary, wady, złe nawyki i inne rzeczy do pracy.
Kiedy znasz siebie, swoje brzydkie brzydactwa jak choćby zachłanność, łatwiej ci uniknąć przenoszenia ich na grunt państwa. Pod warunkiem że chcesz robić coś więcej niż sobie kasę? Czy nie? Kto mnie zrozumie? Żałośnie pazerny, deptający słabych i biednych, mało rozwojowy ten świat 🙁 Złe się dzieje ot tak, a o dobru można najczęściej tylko gdybać.
Nie twierdzę, że znam jakikolwiek odpowiedzi na Twoje pytania, Dżo. Mam tylko garść wskazówek, potwierdzonych empirią:
1. Wzmiankowany w innym miejscu „update” do bazowego oprogramowania hominidów. Ten „uśpiony fragment kodu”, który jest dlatego uśpiony, że potrzebuje hasła.
2. Hasło jest znane i brzmi fiat voluntas tua, ale jego użycie pociąga za sobą dramatyczne skutki dla wypowiadającego.
3. Jeszcze ważniejsza od samego hasła jest jego transcendentna referencja: DOMINE. Wypowiedzenie fiat do burmistrza, szefa lub proboszcza przynosi opłakane rezultaty; wypowiadającego upadla a adresata demoralizuje.
4. Zełka się sumują i rodzą Wielkie Zło, a doberka pozostają niezwiązane (dopiero na poziomie kwantowym doberka się troszkę kumulują, ale kto by złaził do poziomu Plancka, żeby nacieszyć się Wielkim Dobrem?).
5. Aaaaameeeen:))))
Oj tak, tak.
6. Mea culpa, maxima culpa i bić się w piersi biją ci za tych co się w piersi nie uderzą (prędzej kogoś)
3. W takiej Rosji Ojcem jest Putin. Mówią o nim tata. Tam taka mentalność, że każdy kto ma uniform nawet kelner ma prawo opierniczać pozostałych. U nich „uśpiony fragment kodu”: to mieszanka jakichś strasznie recesywnych genów. U nas podejrzewam siedzi genetycznie jakaś skłonność do bycia mamionym, okłamywanym, nęconym przez jakiegokolwiek homo politykiensa. Nabredzi taki, naopowiada, naślini się przy tym (nowy człowiek), bo już Tymochowicz go oduczył bekania do kamery i zakłada świeże skarpetki. Potem w centrum Krakowa mamy takie Biura Poselskie ze złotymi tabliczkami na nazwiska.
1. Niektórzy (właściwie którzy już potem nie?) otwierają się na hasło: mamona do zagarnięcia in saecula saeculorum.
Naprawdę nie chcę być zarozumiała i przemądrzała (tak jakoś samo wychodzi), ale gdzie u diaska leży ten kraj z tego filmiku: http://www.youtube.com/watch?v=UzV_D7AJgr0
Czy to chodzi o kraj wyprzedanych stoczni, rozpitych wsi bez perspektyw na pracę i emigrujących na potęgę zagranicę obywateli i eurosierot i mających w dupie wszystkich poza sobą polityków i ludzi z układów? Kraj, w którym na poziomie byle komentarzy int., nie mówiąc o przystankach, tramwajach i ulicach widać „zadowolenie z mocnej złotówki i stabilnych finansów oraz kłanianie się żołnierzom”?
Kocia Squaw już nie masz siły chyba do mnie, ale ośmielam się jeszcze domknąć, że ja nie czuję żadnego bezpieczeństwa, a już na pewno energetycznego?????!!!!!
Nic nie dyskutujecie na taki przedziwny chanelling Premiera z Hanej and Milk Planet, bo traktujecie to już jako zwykłą normę?
Dżoanno, mam siłę i jestem cierpliwa (za wyjątkiem chwil, kiedy jednak nie), więc pisz śmiało co Ci leży, ale licz się z tym, że co Tobie leży, to innym zwisa. Dlatego czasem nie ma płaszczyzny do wymiany myśli, lub też wymiana taka wiąże się ze stratami energetycznymi (entropia) i temuż unikamy jej szczerze.
Zwracam nieśmiało uwagę
na wrzask rozmowy
brokat radosny
lawiną płynące wiosenną
na podwórza nasze.
Słońce przez szpary palców
promieniem ciepłym
duszę serca ogrzewa
a krzew roztargniony
głowę do góry podnosi
i udaje że car Rosji e-kołchoz
o pomoc prosi.
A wiśnia czerwieni się żałosnym brązem
i z żurawiem starym
dyskurs o zimie dopiero co odchodzącej prawi.
Tą zimę przeżyłam, powiada………
co z następną będzie to twierdzi,
że i ona nie wie.
Żuraw wyga stary z uśmiechem zalotnym
oczkiem mrugnął do wiśni
i powiada , że tą historię
ponad pół wieku temu przerabiał
no i pewien pan z wąsem wówczas
świat trochę potargał.
Kruk stary przelotem wtrącił,
że świat to nie własność człowieka,
że chce po swojemu przerabiać.
A gadał głośno i gadał
a można rzecz
że krzyczał prawie
ale nikt nie nachylił ucha
bo i po co by słuchać starego Kruka.
Chyba , że Bunia i Dziunio
zaczną gadać…
to zapewniam świat oddech wstrzyma
i dostrzeże piękno ziemi
zadaję jednak pytanie,
zdążymy posłuchać starego mądrale?
i przekuć swój miecz na pług…????????????
rzekł ktoś mądry niesłychanie.
Nie zdążymy, Tajemnicza. Przekuć nie zdążymy.
Ale zdążymy przekłuć swój balon na prezerwatywę. Psychologiczną prezerwatywę, chroniącą przed mnożeniem się koncepcji. Prawdziwa ANTYKONCEPCJA, hę? Tak mi przyszło do głowy, bo wyczytałam, że teraz ateiści mają swoje struktury mądrościowe a nawet obchodzą swoje ateistyczne święta…
Podoba mi się Twój utwór. Bunia i Dziunio zaczęli gadać. Na razie tylko ględzą, bo dostały zakaz koncepcji:)))
Dziunio i Bunia to mądre stworzenia
i daleko trzymają się od nowej koncepcji tworzenia
no chyba , że jedzenia.
O koncepcji stworzenia będzie w nowym Tygodniku Ciechanowskim. O stworzeniu świata.
A co do kotów…
A co do jedzenia…
Śmiało rzec mogę, że stąpam po kobiercach utkanych z zamordowanych myszy i nornic.