Felietony

Alkopies i inne wynalazki

Przyznajcie, że przetrzymywanie na blogu noworocznych życzeń aż do Wielkanocy jest trochę niechlujne.

Nie chcę zasłużyć na opinię blogoflejtuchy, więc wrzucę kilka wolnych myśli, niech tam.
W nowym roku niczego nie postanawiam.
Nie jestem jedyna, która postanawia nic nie postanawiać, jest nas całe plemię.
Plemię ludków wyzwolonych z mocy przymusowych, stereotypowych zachowań z okazji zmiany daty.

Ani to fajne, ani mądre, ani żadne – po prostu święty spokój i pełen luz, czyli surfing na falach bytu, dopóki jest jakiś byt.
Bo po nim już tylko niebyt, chociaż nawet tego nikt nie zagwarantuje.
A może to dopiero po tamtej stronie zaczynają się schody, a tutaj jesteśmy, żeby sobie nieco odetchnąć?
No, skoro tak, to dlaczegoż idąc płaczę?

Nie wolno płakać, bo można przegapić coś bardzo ważnego. Oczy oślepione łzami nie dostrzegają piękna. Mieszanka żalu nad sobą i żalu do innych to marne paliwo, więc łatwo o wywrotkę na równej drodze. Nie płacz, człowieku. Patrz i podziwiaj.

Ani to filozoficzne, ani głębokie, ani żadne – po prostu sesja wieczornego drapania się po głowie w poszukiwaniu dojrzałych myślokształtów, dopóki jeszcze jakieś się tworzą.
Bo po nich już tylko pustka, chociaż może wcale nie, może zamiast myślokształtów  pojawią się myślostrachy?
A dokąd wtedy uciekać z własnej głowy, no dokąd?

Wypadki chodzą po ludziach.
Skaczą po ludziach wypadki, które z bliska wcale nie są wypadkami.
Są atakami z nienawiści, aktami psychoterroryzmu.

Dokonują ich popieprzeni, kieszonkowi kamikadze z czaszkami dymiącymi gorzałą, marychą i amfą.

Przyjrzyj się, ale tak uważnie.
Widzisz człowieka na skraju szaleństwa?

Tak, ten który jedzie na niedzielny obiad, wioząc żonę i dziecko, a w głowie mu narasta mrok i ukrop wypełnia żyły, tak boli, że trzeba zjechać na czołowe z ciężarówką.
I inny, który tak bardzo nie wie, po co się tu znalazł, że aż mu się chce rzygać na własną tępą, nudną egzystencję.

Miało być jak w kinie, a jest byle jak i bez wyrazu.
Tyle mózgojebów już sobie zapuścił w gardło, w żyłę, w nos, w odbyt nawet, a ciągle boli go to zasrane puste życie.
Właśnie wywaliło mu bezpiecznik i teraz już może bezkarnie nurzać się w szaleństwie.

Nareszcie.
Wolność.
Dobrze widzicie, ten wyraz naprawdę tu jest: WOLNOŚĆ.

Wolność od życia to wciąż słabo zbadany rodzaj motywacji.

Już nie musi podejmować decyzji.
Wysilać się.
Starać.
Jednak ciągle oddycha, czuje i trawi. Niedługo przeprowadzą z nim wywiad: „Proszę nam opowiedzieć, jak to jest, zabić sześć osób jednocześnie? Co pan wtedy czuł? Co pan teraz czuje? A jak wygląda pana poranny stolec, czy to miało jakiś wpływ?”

Mądrale prześcigają się w mądrzeniu – co by tu zrobić z pijanymi kierowcami.
Karać surowiej?
Prosić?
Grozić?
Podpowiem: jeśli pijany (naćpany) klaun włączy się do ruchu, jest za późno na biadolenie.
To jest jak toksyna w arteriach – krąży i zabije, albo nie.
Ruletka.

Proponuję zamontować w każdym pojeździe elektronicznego psa do wywąchiwania gorzały i dragów.
Pakujesz się na fotel kierowcy – elektroniczny pies (alkopies) wyczuwa tylko jedno piwko i bez zbędnych deliberacji odgryza ci jeden półdupek.
O co chodzi? Narzekasz?
Został ci jeszcze jeden, ćwoku!
Chcesz grać w rosyjską ruletkę o życie bliźnich, nadstaw drugi pośladek, głąbie.

Zamontowanie takiego alkopsa we wszystkich pojazdach to dla dzisiejszej technologii izi kejk.
Ale – o ludzie! – tu chodzi o zestaw praw wolnościowych jednostki ludzkiej.
Każdemu dozorcę?
Każdemu kazać dmuchać psu w elektroniczny zadek?

Jeśli o mnie chodzi – jak najbardziej.

Jesteśmy stadem głupich małp, o przerośniętym ego i tak powinniśmy się traktować.
Och, naprawdę potrzebujecie dowodu?

No cóż:
Doszły mnie słuchy, że w kulturze wysokiej pojawiły się nowe trendy: widowisko roast.
Poczytałam trochę o tej zajebistej zabawie i słowo daję, niczym, ale to niczym się ona nie różni od innych małpich zabaw.
Małpy kochają obrzucać się wzajemnie odchodami, to taki małpi sposób okazywania zainteresowania.
Widziałam w ZOO.

Z innych wynalazków noworocznych wspomnę przy tej okazji egometr.
Jest to narzędzie do pomiaru wzdęcia w okolicy EGO, czyli JA.

Egometrem powinni być badani wszyscy kandydaci do pełnienia funkcji publicznych, a pamiętajmy, że zbliżają się wybory samorządowe!

Jestem zmęczona, zgorzkniała i wypatruję wiosny.
A jednocześnie mam świadomość, jak beznadziejnie głupie jest poganianie czasu.

Czemu tak trudno być kimś więcej niż durną małpą?

21 komentarzy

  1. Mój komentarz będzie krótki, nawiązując do tych poj…, którzy w ostatnich dniach pozbawili życia tyle istnień… morderca powinien odpowiadać, jak morderca. I nie ma dla mnie innej alternatywy.
    I nie ma dla mnie znaczenia, czy pił, palił, wciągał, wstrzykiwał, czy może ktoś mu to wsadził w dupę… siada za kierownicą w takim, a nie innym stanie, i (choć daleko mu pewnie doświadomości, co robi, a szczerze przyznam, gówno mnie o obchodzi), to jest potencjalnym mordercą. A ktoś, kto siada obok, powinien być karany za współudział w takiej zbrodni.

  2. Ot co.

    Klaun klaunem, promilowy patałach patałachem ale na kogo wychodzimy my? Tak. Dokładnie my. Uznaję coś takiego jak odpowiedzialność społeczna. Z trudem bo zarozumiale powiem mam często inny tok myślenia i zachowania niż nazwijmy to sobie oblicze społeczne.

    Jak przyklaskujemy temu i potulnie wsiadamy do autka z poimieninowym tatą, wujkiem czy innym srujkiem albo widzimy li jedynie taką sytuację społeczną i siedzimy cicho. zero reakcji. zero komentarza. My, którzy dzieciobójczynię skomentujemy w każdej kolejce, przychodni i prosto w twarz w takich sytuacjach się nie udzielamy. Nie wplątujemy się w bluzgi, jesteśmy klakierami? Klakierami. Z jajami, ale na ramieniu.

    Tak Pani Psycholog dobry tekst. Małpy z nas, choć słyszał ktoś o pijanym pawianie albo gibonie, który wjechał w drzewo z małymi gibonkami? Ha, prawda ludzkiej natury. Kropka.

  3. Alkopies to to samo co alkomat obowiązkowy? Bo chyba słaby pomysł z tymi alkomatami…

  4. Dżo:
    1. Skończ już z tymi wyzwiskami (Pani Psycholog) a mów mi po imieniu (pierwszym-Ania lub drugim- Małpa).
    2. Małpy są dużo bardziej okrutne z natury, niż ludzie. Tyle, że nie wymyślają sobie usprawiedliwień, nie tworzą trujących idei, które wzmacniają i instytucjonalizują okrucieństwo.
    3. Serdeczności!

  5. Wedle analogii, Amka: jeśli ktoś biega z odbezpieczonym granatem w tłumie ludzi, to jest terrorystą. Włączając się do ruchu jako odbezpieczony granat też nim jest. Fakt, że go mamusia w dzieciństwie zaniedbywała ma znaczenie drugorzędne, no nie?
    Tymczasem wobec pijanych szuka się rozległych usprawiedliwień (pod pretekstem „zrozumienia psychiki”, cha, cha, cha).
    Zresztą nie tylko wobec pijanych, weź przypadek Andresa Breivika, żeby nie szukać daleko.
    Błe, fuj, siekiera się w kieszeni otwiera…

  6. Nie, Kretynie z Wólki (ups! Kibolu, chciałam napisać).

    Alkomat w aucie to desperacki idiotyzm politycznych matołków, albo któryś ze szwagrów akurat produkuje lub sprowadza alkomaty.

    Alkomat nie zapobiega pijanym na drogach, tak jak termometr nie wpływa na przebieg świńskiej grypy.

    Doprawdy, czy tak trudno zrozumieć, że pijany doskonale wie, że pił?
    I żaden pomiar tego nie zmieni.

    A siada za kółko pomimo niedyspozycji, bo… jest pijany. Pijany zawsze oznacza niezdolny do właściwego osądu.
    Czy alkomat przywraca zdolność osądu?
    No kurwa, litości…

  7. Droga Aniu, znaczy się obrzucasz stado ekskrementami w celu przypodobania się ..? „Oj..Ty, mi co raz bardziej podobasz sie ” 🙂 Zatem „Witajcie w małpiarni” Zacytatywując się niemożebnie, Serdeczności zasyłam 🙂 ps. a u mnie wiosna, stokrotki i inne kwiecie przebija się przez szarą skorupę, trawy zielenią się no kurwa, litości wszystko się poprzewracało natura pijana szaleje…. facet w radio śpiewa „Synu licz się z tym, że byś był dziewczynką wolałbym. Byś był kobietą wolałbym. Byś był córeczką wolałbym. Synu wybacz mi, lecz byś był dziewczynką …synu ” i znowu ekskrement walnął w wentylator… to by było na tyle…;)

  8. Nie no, Kay… NAPRAWDĘ ktoś tak śpiewa? Że niby jako piosenkę? Czy taki rap? Albo inną połezję śpiewaną?
    Ja też piszę słowa nowej piosneczki:

    Kontrrewolucja kulturalna idzie, idzie w czas.
    Nowy sakrament świecki
    ekstremalnie ekskrementalny
    czeka naaas
    przyjmijmy go wraz
    wraaaz

    Zaczynamy od G-dur kończymy na C-moll

  9. Taaak się tylko pytam bo może by się przydał jeszcze jakiś mały zestaw wykrywaczy typu mały chemik ?

  10. pociągnę dalej,
    bo to ważne 🙂

    kontrrewolucja się dzieje
    i wola i hart we wnętrzu tężeje
    można srać na przedmioty za krocie
    bo siła nie w banknocie
    można spojrzeć na taflę jeziora
    na góry, na las
    mieć kontakt z sobą na czas

  11. żeby nie było,że zmyślam http://www.youtube.com/watch?v=xrDyZNtzE8E ……………..a natura pijana wciąż szaleje, na szczęście głupki przestali strzelać czas petard i innych piździu, piździut minął..jaka ulga dla mego psa. ps. sakrament świecki, ekstremalnie ekskrementalny- piękne 😉

  12. Dżoan, dla Ciebie fragment prozy Stanisławy Nibygemby:

    Czuł, że to może się wydarzyć w każdej chwili i starał się być przygotowany. No wiecie, czyste majtki, wygolony pod pachami, żadnych dziur w skarpetach, kontrola oddechu (chuchnięcie w zwiniętą dłoń, powąchanie).

    Dokładnie według wskazówek terapeuty – zawsze czujny, uważny, świadomy.

    Akurat nie robił nic nadzwyczajnego, ot, dłubał w nosie i oceniał efekt.
    Dlatego jednak dał się zaskoczyć.
    Tym bardziej, że to przyszło bez fanfar, bez poszumu, bez błyskawic.

    Po prostu stało się, tak nagle, jak nagłe może być puszczenie bąka, kiedy na chwilę tracisz czujność.
    Pierdut! – i oto kontakt został nawiązany.

    Czekał na to tyle lat, tyle kasy wpakował w psychoterapię.
    A teraz…
    A teraz wydał z siebie okropny dźwięk, z wnętrzności, ustami górnymi. I zerwał się do ucieczki, ale nie było dokąd.
    Pragnął cofnąć wszystko, odszczekać, wymazać (erajzerem psychicznym, jak go uczył terapeuta), zdeletować siebie, albo całą resztę świata.
    Wszystko na nic.
    Dokonało się.
    Nawiązał kontakt.
    Ze sobą.

    Nic straszniejszego nigdy nie przeżył.
    Tego też nie przeżył.
    Skonał w mękach.

    I tyle z tego miał.

  13. Kibolu, nie można. Głupoty też nie da się wykryć żadnym dmuchaniem w jakikolwiek narząd.

    Stąd moja idea alko(narko)psa-wąchacza, gryzidupa pozbawionego litości, nieuwikłanego w żadne układy.
    Kapewu?
    Wrrr.

  14. Kay, o kurna, jak oni śpiewają…

    Pomijając wszystkie codzienne udręki mieszkania w szczerym polu, jedno zawsze doceniam: nikt tu nie piździu, nie wrzeszczy, nie czka i nie ględzi. Jestem SAMA.
    Unikam też kontaktu ze sobą, bo to zakłóciłoby moją upragnioną samotność i spokój.

    Bo – chociaż Dżoan jeszcze tego nie wie – soba jest cholernie przereklamowana, no nie?

  15. powstanie nowy film Smarzowskiego „Samotność i spokój czyli bliskie spotkania trzeciego stopnia z samym sobą” scenariusz już się pisze 😉 ps. jestem w kontakcie ze sobą od wielu lat i jeszcze żyję… ale co to za życie – over 🙂

  16. Tak, Kay. Ten reżyser da sobie radę z tym wyzwaniem:)

    Ja w sam raz jestem w kontakcie tylko z parą kotów.
    One zaś są w kontakcie ze sobą.
    A soba jest w kontakcie z innymi sobami.
    W ten sposób wszystko jest tak, jak powinno.

  17. St. Nibygemba robi na mnie wrażenie. Czyste majtki – wreszcie pewność i gwarancja, że przyszedł wow w czystych. To już szacunek do siebie i terapeuty. Czegóż chcieć więcej? :]

  18. Wiedziałam, Dżoan, że Ci się spodoba. Przecież napisałam to dla CIEBIE:))

    U was w Kraku też tak duje ponury wicher?
    U mnie powoli rozbiera stodołę, widzę kawały papy, latające po podwórku.
    Widzę cztery koty.
    Nie wiem, czy dwoi mi się w oczach od wiatru, czy może powiększa mi się „rodzina”.

  19. cha, cha, cha… moi znajomi powiedzieliby: zdejmij okulary… ale ja sądzę, że jednak… od przybytku głowa nie boli:-)

  20. W Kraku jakaś spora tajemnicza grupa trzymająca władzę jara zioło i siedzimy w oparach, które konwencjonalnie nazywamy mlekiem albo smogiem 🙂
    Wieje, oj wieje. I dobrze wywieje trochę złych emocji, przewietrzy głowy
    Buziaki Squaw i kociaki

Leave a Reply