Felietony

Operacja wyrównawcza

Zacznę od krótkiego streszczenia psychologicznej podstawy zmian, jakie nas, Polaków, czekają w niedalekiej przyszłości. (Na tyle jednak dalekiej, że mam nadzieję jej nie dożyć.)

Zasada to uniwersalna nawet wśród kurcząt i orłów, że jeśli nie znasz nic lepszego, z czym możesz się porównać, to czujesz się spełniony i bezwiednie szczęśliwy.

Kura, która nie wiedziała, że jest orłem, grzebała spokojnie w brudnym piachu wraz z innymi kurami.
Dopiero świadomość, że jest czymś więcej niż kurą, zmusiła ją do swobodnego lotu.

Podziwiając latającą kurę, która okazała się orłem, zapominamy o tych, które orłami nie są i nadal są zmuszone grzebać w brudnym piachu, aż do śmierci.

Ale nie bolejmy nad ich losem, bo jest ktoś, kto czuwa.
Ktoś, kto nie omieszka pouczyć grzebuły, że mają prawo czuć się tak samo wolne i spełnione, jak ten orzeł.

A kiedy już wzbudzi w nich odpowiednie stany (poczucie niższości, zawiść, wrogość wobec wszystkiego, co lata), zaproponuje rozwiązanie.

Takie:
Skoro ty kuro nie możesz latać, to zestrzelmy orła.
Niech ci w oku cierniem nie zalega fakt, że jesteś mniej od niego zdolna. My to wyrównamy.
I ciach – obetniemy mu skrzydła.

Tym, kto czuwa, aby nikt nie poczuł się gorszy, jest Ministerstwo Dobrostanu, dawnej zwane Ministerstwem Edukacji.
Przewiduję, że około 2030 roku wyjdzie specustawa Ministerstwa Dobrostanu, w myśl której wszyscy piękni będą już w dzieciństwie poddawani operacji wyrównawczej, żeby brzydkim nie było przykro.
Chirurg ministerialny zgrabnie doda kilka brodawek, pobłogosławi liszajem, zepsuje zbyt doskonały owal twarzy, przerzedzi włosy, powiększy uszy.

Inteligentnym zaś zostaną usunięte (całkiem bezboleśnie, jak będą zapewniać eksperci) fragmenty płata czołowego, aby durnie, głąby i prostaki czuły się dobrze w swoim otoczeniu.

Analogiczne działania wyrównawcze będą dotyczyły osobników nadmiernie zdrowych, ponad normę zgrabnych, a nawet zbyt sympatycznych.

Skoro nie wszyscy możemy być orłami, to bądźmy wszyscy kurami.

Zdarzenia takie będą miały miejsce, jeśli zostanie utrzymany dotychczasowy front walki ze wszystkim co stanowi obrazę dla przeciętnej większości.

A obrazę dla przeciętnej większości stanowi nieprzeciętna mniejszość.

Eksperyment wyrównawczy już się rozpoczął.
Żeby stworzyć odpowiednią bazę ideologiczną dla dalszych zmian, rozpoczęto go od populacji przedszkolnej.
Słusznie zresztą, bo imprinting najlepiej się przyswaja we wczesnym dzieciństwie.
Imprinting to jest wdrukowanie do łba (do układu nerwowego) złośliwego oprogramowania, mającego w przyszłości zastąpić myślenie, wywołując automatyczną reakcję, bez zahaczania o korę mózgową.

W tym wypadku jest to fałszywka, twierdząca bezczelnie, że wszyscy jesteśmy równi, wbrew temu, co nasze oczy widzą a uszy słyszą.

Eksperyment przedszkolny bez żadnej przesady można nazwać koreanizacją, bo bycie drugą Koreą (ale tylko Północną, na Boga!) jest naszą nową polską racją stanu.

Oto dowody: Pod płaszczykiem zmniejszenia obciążeń finansowych dla rodziców oraz WYRÓWNANIA SZANS przedszkolaków, przedszkola dostały ministerialny zakaz organizowania zajęć rozwojowych – rytmiki, języków obcych i wszystkiego, co jest dobre i pomocne, ale kosztuje.

Bo – cóż za niesprawiedliwość – nie wszystkich na to stać.
Za dodatkowe zajęcia ktoś musi zapłacić w świecie opartym na pieniądzu.
Gdyby był oparty na miłości, to nauczyciele staliby w kolejce, żeby za darmo uczyć dzieci tańca, malarstwa, gry na grzebieniu czy języka starocerkiewnosłowiańskiego.

Nie stoją, bo za swoją pracę pragną otrzymać zapłatę, a tej, w myśl nowych przepisów, nie wolno żądać od rodziców.

Nawet jeśli chcą zapłacić, jeśli ich na to stać i jeśli stawiają wczesną edukację dziecka ponad inne potrzeby.

Nikt inny (bo niby kto?) nie będzie prowadzącym zajęcia płacić (bo niby z czego?), więc muszą zwinąć majdan.

Dzieci – od teraz równe jak kury grzebiące w piachu – otrzymają w zamian zajęcia z leżakowania.

Czytam ze zdumieniem argumenty zwolenników urawniłowki.

Jedno z czołowych zawołań brzmi bardzo dramatycznie: czy nasze dzieci już od przedszkola mają dzielić się na lepsze i gorsze?
(Dla mnie to raczej oznacza dzieci bardziej lub mniej zajęte, ale co ja tam wiem!).

A ja pytam, byliście w przedszkolu?
Ja byłam.
Zamożność i biedę rozpoznawało się wtedy po rajstopach i po tym jak pachniała mama.
Teraz być może smarkacze interpretują status społeczny po modelu auta, jakim panicz lub panienka jest wożone, po ciuszkach markowych (lub z drugiej ręki, zajeżdżających starzyzną).

Smarkateria jest modelowana do snobizmu i zarozumialstwa przez własnych rodziców, przez ich zachowania, a nie przez dodatkowe zajęcia z rytmiki.

Zapytajmy jeszcze raz:

Czy nie jest prawdą, że dzieci już w przedszkolu dzielą się bogate i biedne?
Ładne i myszowate?
Bystre i lebiegowate?
Co?
CO?

Czy udawanie, że jest inaczej nie mnoży i podnosi do kwadratu stężenia kłamstwa w powietrzu?
Co dobrego może wynikać z opierania wczesnej edukacji społecznej na ideologii, zamiast na rzeczywistości?

Mogłabym pisać dalej, o programowaniu hipokryzji i pudrowaniu rzeczywistości, zamiast uczenia integracji i oduczania wartościowania opartego na pieniądzu.

Ale męczy mnie to, że muszę pisać takie oczywistości.
Męczy mnie udawanie, poprawność polityczna wywołująca procesy gnilne w mózgowiu, zalew roszczeń i praw wytrzepanych z rękawa, ekstremizm lewicy, ekstremizm prawicy, i to, że nie mam zielonego pojęcia jaki w tym państwie jest ustrój.

Najzabawniejsze (czyżby?) jest to, że klucząc od kilkudziesięciu lat meandrami demokratyzacji, snując się po bezdrożach praw człowieka, koniec końców dochodzi się do produktów wiecznie żywej i płodnej myśli towarzysza Uljanowa.

Szkoda, bo gatunek nasz potrzebuje orłów, żeby kury mogły spokojnie grzebać w piachu.

17 komentarzy

  1. Napisałam już na Fejsbuku (wiem, wiem nie uznajesz) ale napiszę i tu – jak zwykle dobitnie i na temat. Za to Cię właśnie uwielbiam! Za ten MÓZG i za to pióro!
    Uściski.
    Henio dołącza się do serdecznych pozdrowień 🙂

  2. Nie aż tak, ze nie uznaję (F-zbuka), tylko nie podzielam kultu i ekscytacji tym narzędziem, bo lajkomania i lajkoprzymus jako źródło poczucia wartości osoby jest mi solą w oku i budzi żal (za tych, którzy cierpią przez niedolajkowanie). A tak, to niech sobie jest:)

    Dla Heniutka serdeczności specjalne, niech rośnie od razu jako orzeł wolny i swobodny, bez konieczności udawania, że jest kurą.
    Cmok!

  3. No, nie mogłem się oprzeć by skreślić te parę słów w temacie ptactwa. Orzeł, bardzo źle mi się kojarzy, nasze orły na boisku, nasze orły na stacjach Orlenu -najdroższe paliwo w kraju, nasze naukowe orły uciekające za granicę by tam robić karierę, po za tym to tchórzliwy i głupi ptak. Wajrak się przez to musiał nieźle tłumaczyć wszystkim prawomyślnym Polakom….lewomyślni mieli ubaw po pachy jak Kaczory krzyczały, że im świętości narodowe szarga niczym Raczkowski wtykający naszą flagę narodową w kupę…..Zatem obstaję przy kurach zwłaszcza w niedzielnym wydaniu pierwszo-daniowym , o kurach znoszących jaja, o kurach opiekuńczych i gdaczących relaksacyjnie.No i przede wszystkim przy kurach domowych, piastunkach rodzinnego ogniska….Gatunek nasz potrzebuje kur by przetrwać mógł. A teraz tak na serio …..orła zastąpmy krukiem niekoniecznie białym, kruk to bardzo inteligentny i długowieczny ptak.Pozdrawiam Serdecznie 🙂

  4. Tak, chromolić orła, tchórzliwego głupka:)

    I razem z nim wszystkich tchórzliwych głupków na raz i z osobna.

    Kruki bardzo lubię, towarzyszą mi na wszystkich wędrówkach.
    Gadatliwe są, a nawet kłótliwe. Nie szkodzi…

    Zastępuję orła krukiem!

  5. Niom. Sama prawda, tyż prawda i nie da się rzec parafrazując, bo po prostu prawda.

    Człek to takie zwierze jest co samo decyduje z ilu neuronów w życiu skorzysta. Te, co stwierdzi, że mu się nie przydadzą skutecznie wódką wytępi. I przykre, że jak się przypnie, przyklei oraz dobrze przylepi do tematu, to zawsze coś lepszejszego znajdzie. Zawsze coś o oczko wyżej, co solą w oczku.

    Nie może być dobrze, bo zawsze mogłoby być lepiej: wielki dom, wielkie zarobki, smukła żonka co stanęła na liczniku 20 i tak stoi, dzieci-lekarze, a żonka, oczywiście stoi daaalej na liczniku 20.

    Aniu pokażcie Kashuby w porze chłodnych grzybów, wychylających się saren, pokażcie świat waszych kręgów 🙂 Ja, jak się patrzę, to się po prostu patrzę i moje neurony lustrzane włączam i jadę na wolnym biegu :>

  6. Co za dziwna omyłka się wkradła?!

    Kurpie malownicze Kurpie 🙂

  7. Nie poprawiałam, bo podobała mi się pisownia:)

    Właściwie to nie są też Kurpie, o czym dowiedziałam się bardzo niedawno. Owszem, Kurpie są niedaleko, bo tylko kilka kilometrów. Tak samo Mazury, zaczynają się kilka kilometrów od nas. A nasza ziemnia to północny skrawek Mazowsza. O.

    Galeria jesienna będzie, ale dopiero po ukończeniu prac, a tych jest przed zimą mnóstwo. Łysy dzierży teraz siekierę, a nie aparat:))

    Koty zaś wędrują już po dachu stodoły, przyglądając się ludzkiej pracy w pocie czoła:)))

  8. Cyt. „Kura, która nie wiedziała, że jest orłem, grzebała spokojnie w brudnym piachu wraz z innymi kurami.
    Dopiero świadomość, że jest czymś więcej niż kurą, zmusiła ją do swobodnego lotu.”

    Wiem, że się czepiam szczegółów, a raczej bardzo krótkich ram czasowych, ale ten orzeł/kura będzie wiedział od razu, że jest kim innym (ewentualnie coś z nim nie tak), tak jak dwa małe kotki wiedzą, że coś z nimi nie tak, bo jedzą z miski i skaczą po drzewach, a ich „mama” nie 🙂

    Orzeł od razu będzie wiedział, że nie jest kurą (albo coś z nim nie tak), a kiedy już dowie się, że jest orłem, to czy koniecznie dowie się, że jest KIMŚ WIĘCEJ, niż kurą?
    Przejdę od razu do sedna
    Taki orzeł może przecież pomyśleć sobie „Qrva! Jestem orłem! A ja tak bym sobie chętnie (tępo) pogrzebał w ziemi.

    Czasem człowiek żałuje, że urodził się mądrzejszy, niż ogół. Żałuje, że nie jest jak ogół. Po prostu zbyt mocno się męczy, zbyt uciążliwa jest głupota ogółu.

    Co do tego MEN-u to już nie mam dziś na to siły (nadrobiłem zaległości w tym „kąciku” i jestem wyeksploatowany, żeby napisać cokolwiek „zjadliwego”) może kiedy indziej.

    Podsumuję tylko, że już od dawna mówię, że jest to eksterminacja Polaków. Celowe działanie.
    Czy się mylę?
    Coraz bardziej przekonuję się, że niestety nie.

  9. Miejcież litość dla biednej felietonistki, ukochani Obrońcy Kur.

    Użyłam starej przypowieści (paraboli) de Mello o orle wśród kur jako wprowadzenia do własnych bajdurzeń.

    To jest tylko felietonik, a nie habilitacja z aksjologii ornitologicznej.
    Odczepta się już od tego ptactwa:)))

  10. Faktycznie troszkę smutno wyszło 🙂 Nie to żebym się czepił Felietonistki. Po prostu lubię powiedzieć co mi na sercu leży 🙂
    Bo utwór ogólnie bardzo fajny.

    Jeśli kura dowie się, że jest orłem, to pół biedy.

    Gorzej jak np rządzą takie kury, a myślą, że są orłami
    Polska to akurat dobry przykład.
    Na każdym stanowisku kura, a myśli, że jest orłem

  11. Ja jestem kurą, której się nic nie wydaje. Koko, koko, jestem spoko.

  12. Nie jesteś kurą, jesteś najprawdziwszym orłem !!!!! 🙂

  13. I napisz coś wreszcie, bo będę musiała zamówić prenumeratę Tygodnika ciechanowskiego.Tam przynajmniej raz na tydzień jest coś nowego 🙂

  14. Nie jesteś kurą, ani kwoką 🙂

    No, może taką nioską, bo czasem coś nam tu zniesiesz ciekawego 😉
    Taki Orzeł-Nioska 🙂

  15. W zasadzie to już witarianka, Roma.

    Coraz mniej jadalnych rzeczy na tym świecie:)

Leave a Reply