Strange sounds – premiera!
Czy pamiętacie jeszcze moje wcielenie w antypatycznego babsztyla, odzianego w giezło bogate?
Tapeta ci u mnie była na pysku sroga, a rzęsy sterczały mi jak odnóża karalucha*.
Piękna ci ja byłam, jak piękny może być stres pourazowy, który błąka się po czyśćcu, wyjąc.
Była to kapitalna przygoda, którą opisałam tutaj.
Dostałam dobrą wiadomość, że film jest już gotowy i za chwilę premiera.
2 października, w kinie Muranów w Warszawie.
To znakomicie, że nareszcie ci sympatyczni, zdolni, kreatywni (i jakże cierpliwi!) ludzie, (Filmoludzie) dobrnęli do mety i mogą się cieszyć, a my razem z nimi.
Szkoda, że nie mogę pojechać do Warszawy, ale okazuje się, że będzie też listopadowy pokaz w Przasnyszu. A tam już raczej dam radę się czymś dowlec.
Więcej informacji znajdziecie tutaj:
Strange sounds – Facebook fanpage
* Określenie „rzęsy jak odnóża karalucha” pożyczam od Doroty Mickiewicz-Morawskiej bo jest znakomite.
Gdzie ja obejrzę, nie mam pojęcia.
W mojej mieścinie „Helios” 3D, ale czy będzie?
Nowości zawsze są z opóźnieniem, będzie mnie nosić ze złości 🙂
Dziwne, bo akurat dzisiaj przypomniała mi się Ania w tej „Oskarowej roli”
I nie to, żebym się tu (przesadnie) próbował przypodobać, bo chyba nie muszą nikogo przekonywać, że to nie w moim stylu.
Żeby to (poniekąd) udowodnić powiem, że… do kina i tak nie pójdę.
Chętnie bym może i obejrzał, ale…
nie tak chętnie, żeby się przedzierać przez puszczę sześć godzin (w jedną stronę) i później jeszcze słono zapłacić za coś, co…
i tak niedługo będzie dostępne np na youtube 😉