Felietony polityczne

Operacja „Zryty Beret”

Paradoksem jest, że przez dwa miesiące spędzone w Polsce relaksowałam się z dala od bagna, szerzej znanego jako polska scena polityczna.

Brak Internetu, telewizora i ograniczony dostęp do telefonii i prasy w połączeniu z piękną pogodą i bezludziem – chwile prawdziwego wytchnienia.

Złudzenie optyczne zwane fatamorganą: świat jest piękny, a ludzie życzliwi.
Patrząc ze sporej odległości i pod słońce.

Wprawdzie – jak już wcześniej pisałam – podtrzymywałam wymuszony kontakt ze światem, ale starałam się ograniczać dostęp do siebie tak ludziom, jak i przenoszonym przez nich zarazkom, zwanych bieżącymi informacjami.

Na szczęście zasięg telefonu był tak słaby, że słyszałam co drugie zdanie.
Oczywiście – jak się domyślacie – wtedy w sierpniu w każde zdanie wplatało się słowo krzyż.

Do krzyża mam stosunek taki sam jak do gilotyny, sznura wisielczego, katowskiego topora i krzesła elektrycznego.
Jest symbolem zbrodni i dowodem ludzkiego okrucieństwa.
Pamiątką wstydu.

Toteż – cokolwiek ci ludzie tam wyprawiali – było mi to serdecznie obojętne.

Obiecałam sobie, że po wakacjach nie wrócę do felietonów politycznych i słowa dotrzymywałam.
Na każdą zaczepkę (Misiu, a czytałaś co powiedział/powiedziała…) odpowiadałam głupawym uśmiechem i wzruszeniem ramion.
Jednym słowem – ćwiczyłam umysłowe aikido.

Jednak zawaliłam sprawę: zaczęłam podczytywać portale dezinformacyjne.

I nie zdzierżyłam napięcia – ryknęłam śmiechem!

No bo jak tu utrzymać powagę, jeśli Jarosław Obraza Kaczyński oświadcza, że nie czaił bazy, kiedy lansował się prezydenta?
Coś tam mówił, ale nie bardzo pamięta.
Ktoś tam mu doradzał, ale właściwie nie wie kto i co.
I po co.

A przy okazji:
Czy to przedawkowane psychotropy skłoniły go do apoteozy wielkiego polskiego patrioty Edwarda Gierka?

Profesor (o, tak!) Jadwiga Staniszkis twierdzi, że Jarosław Zemsta Kaczyński niewiele pamięta z okresu kampanii, ponieważ tak działają tabletki, które zażywał.

Otóż wątpię.
Musiałby brać heroinę, aby uzyskać taki efekt.

Profesor Staniszkis bardzo często wypowiada się na temat stanów, motywów, intencji i osobowości prezesa.
W mediach jawi się jako ekspert prezesologii.

Jest w tym jakiś głębszy sens, bo jak sama o sobie pisze:
Okazało się, że mam poważnie uszkodzony płat czołowy, gdzie znajdują się tak zwane neurony lustrzane, odpowiedzialne za empatię, zdolność naśladowania i rozumienia innych, szczególnie ich emocji.

Dodam od siebie, że ten obszar odpowiada także częściowo za poczucie wstydu oraz samokrytycyzm.

Te same deficyty prezentuje Jarosław Kaczyński, co nie czyni go szaleńcem.
Najwyżej hipokrytą i megalomanem ze skłonnością do manipulacji, co jest powszechną wadą umysłu tak zwanych prawdziwych Polaków.
Kimkolwiek są.

Dlatego uważam, że Jadwiga Staniszkis, kokieteryjnie snobująca się na swój rzekomy autyzm, to bardzo wiarygodne alter ego Jarosława.

Tak czy owak jestem pod wrażeniem taktycznej operacji robienia z tata wariata:

Nie jestem sobą
To straszne
Jestem nie sobą
No właśnie

Osoba fizyczna osoba bezprawna
Osoba publiczna ścigana od dawna
Już cuda się dzieją już ludzie się śmieją
gorąco się robi…*


Taktyka charyzmatycznego męża stanu…
Pożal się Boże.

 

* "Kiler" Elektryczne Gitary

7 komentarzy

  1. Dżolo Bolo Rozpierdolo Swą magiczną siłą woli Wszystko wokół rozpierdoli Psychotropy często łyka Polityczna w tym taktyka Mężem stanu się nazywa Chociaż inna jego ksywa Lubi krzyże, tłum i wrzawę Pragnie podbić tym Warszawę Cała Polska na to patrzy Nawet karpie są w rozpaczy Karpie sławne w swoim stawie Chociaż nie jest to w Warszawie Gdzie ten staw i gdzie ta ryba Dżolo Bolo nie wie chyba Bo nie przyjdzie mu do głowy Że mu wysiadł płat czołowy Cała Polska szuka gminy Robiąc z Dżola zwykłe kpiny Ale przecież dobry Boże On ma wsparcie w profesorze Jest w tym sens i jest taktyka Że mu baza coś nie styka Bo gdy wszystko rozpierdoli To go wezmą do psycholi Naród niech się z resztą buja Lub popełni samobója Lub spierdoli z tej planety Aniu rację masz niestety 🙁

  2. To dziwne że on nie pamięta. Zawsze to ci co wygrywali, już następnego dnia zapominali o swoich programach wyborczych. Natomiast przegrani przez całą kadencję przypominali nam swoje wyborcze bajeczki, abyśmy pamiętali jak źle zrobiliśmy głosując na tamtych.
    Choć może trzeba go podziwiać, w końcu miał odwagę przyznać się „Byłem pod wpływem ….”
    Wyobraź sobie, gra idzie o wielką władzę i olbrzymią kasę , wyczerpująca wręcz mordercza kampania, przeciwnicy nie przebierają w środkach i wyciągają wszystkie brudy, sondaże skaczą raz w górę raz w dół. Czy normalny człowiek może znieść taki stres bez dopalaczy? 🙂

  3. Odpuszczam całą analizę dolegliwości Kaczyńskiego, bo to nie moja bajka, ponadto podobną potrafię przypisać każdemu innemu politykowi z „nieśmiertelnymi” włącznie.* Osobiście traktuję tę grupę jak pasożytniczą jemiołę, czyli skoro występuje w przyrodzie to pewnie do czegoś potrzebnego jednak służy.
    Rola rzeźnika też nie budzi mojej euforii, niemniej skoro nie potrafię tak zjeść surowego zwierzęcia jak i dokonać przestawienia się na wegetarianizm, muszę zgodzić się na jego istnienie. Perwersją byłoby więc domaganie się od rzeźnika aby odżywiał się gorzej ode mnie.
    Tylko ten akapit o prawdziwych Polakach budzi mój sprzeciw. Czyli kim prawdziwym wolno być? – bezpaństwowcem, obywatelem świata kimś w rodzaju Cyganów? Mam udawać że mi ten kraj wisi bo to jest trendy?
    Nie wierzą że ktoś potrafi pokochać cudze dzieci bardziej od swoich nawet jeśli z natury kocha dzieci wszystkie. To utopia choć dość modna, ba więcej niż modna bo nowoczesna, czyli nie podlegająca dyskusji bez ryzyka zostania oszołomem.
    Mnie ta opinia osobiście nie przeszkadza, niewiele jest bowiem rzeczy, które kocham bardziej niż ten kraj z jego wszystkimi ułomnościami. W każdej sprawie, każdym człowieku da się znaleźć feler. Tak jak nie szukam w każdym napotkanym człowieku mędrca, podobnie zakładam, że inni liczą się z moją niedoskonałością.
    Pewne ułomności (podobnie zalety) przydają ludziom a więc i narodom czegoś egzotycznego nie spotykanego gdzie indziej. To nie szarzyzna a właśnie koloryt nie podobny do innych bo podobieństwa są zwyczajnie nudne jak plagiaty, kopie czyichś dzieł.

    *Odpuścił bym tylko Leninowi bo on istotnie nieśmiertelny i tylko jego idee są trwałe, ponieważ bez względu na zastępczą nazwę ustroju wszystko zmierza nieuchronnie ku socjalizmowi. I tego akurat jestem absolutnie pewny.

  4. Mantyko, jesteś w posiadaniu racji, ale wcale mnie to nie dziwi, bo zazwyczaj jesteś:) Żyjąc w Zjednoczonym Królestwie Socjalistycznym absolutnie potwierdzam, że Lenin nieśmiertelny jest! A co do "prawdziwych Polaków", to nie bez przyczyny użyłam kursywy. Byty pod nazwą "prawdziwi Polacy" lęgną się tylko w umysłach wątłych, aby poprzez podkreślnie własnej "prawdziwości" odebrać innym prawo do czucia się dobrze i na miejscu. Toteż uznaję Twój sprzeciw za całkowicie spójny z moją intencją i za to Cię lubię:)

  5. Darku, nie mówi się „byłem pod wpływem”, tylko „mam na imię Jarosław, jestem uzależniony”. I nie w telewizji, tylko na mitingu AA:)

  6. Oczywiście masz rację. Tylko o ile orientuję się w regulaminach AA, na spotkaniu trzeba być trzeźwym. A on na mitingi przychodził naćpany, i może stąd różnice. Dopiero końcówka była taka sama, chór odpowiadał "kochamy cię Jarosławie" Przyszedł mi do głowy pewien pomysł, choć myślenie to ciężka praca i rzadko się jej podejmuję. Przekażmy gmach na Wiejskiej wraz z bywalcami jakiemuś pozarządowemu ośrodkowi leczenia uzależnień. Korzyści byłyby niewymierne. Za zaoszczędzoną kasę spłacili byśmy nasz dług publiczny i mogli byśmy wreszcie zrealizować hasło które pamiętam z dzieciństwa, "Aby Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatnio" 🙂 A jakie zasługi w niebie za okazanie współczucia bliźniemu. Kto wie, po odwyku i terapii, mogą to być całkiem porządni ludzie. Co ja pieprze, sam w to nie wierzę. 🙂

Comments are closed.